John F. Kennedy - 59 lat temu...
"Człowiek może umrzeć, naród może wznieść się i upaść, ale idea żyje dalej." ~ John Fitzgerald Kennedy |
Chciałbym przypomnieć naszym czytelnikom o tej dacie. Sądzę, że w tym czasie większość z was jeszcze się nie urodziła. Niezależnie od tego, czy nasze pokolenie urodziło się po latach 60., ten epizod jest ponadczasowym kamieniem milowym, który lepiej lub gorzej zaznaczył się w zbiorowej świadomości późniejszych dziesięcioleci.
To właśnie 27 kwietnia 1961 r. prezydent Kennedy zwrócił się do Amerykańskiego Stowarzyszenia Wydawców Gazet podczas kolacji Biura Reklamy, która odbyła się w hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku. W przemówieniu tym prezydent wyraził swoje niezadowolenie z wiadomości przekazanych przez prasę przed, w trakcie i po incydencie w Zatoce Świń, powołując się na potrzebę przywiązywania wagi do informacji publicznej i tajemnicy państwowej.
Poniżej znajduje się pełny zapis przemówienia.
Prezydent i prasa
Jako tytuł moich dzisiejszych uwag wybrałem tytuł " Prezydent i Prasa". Niektórzy mogą sugerować, że byłoby to bardziej naturalne sformułowanie: "Przewodniczący przeciwko prasie" - ale to nie są moje odczucia - dzisiaj wieczorem ...
Prawdą jest jednak, że kiedy znany dyplomata z innego kraju zażądał niedawno, aby nasz Departament Stanu odparł pewne ataki gazet na swojego kolegę, nie było potrzeby, abyśmy odpowiadali, że ta administracja nie jest odpowiedzialna za prasę. Prasa bowiem już wcześniej jasno dała do zrozumienia, że nie jest odpowiedzialna za tę administrację.
Niemniej jednak moim celem na dzisiejszy wieczór nie jest przeprowadzenie zwykłego ataku na tak zwaną prasę jednopartyjną. Wręcz przeciwnie, w ostatnich miesiącach rzadko słyszałem w prasie jakiekolwiek skargi dotyczące uprzedzeń politycznych - z wyjątkiem kilku republikanów.
Nie jest też moim celem, aby dziś wieczorem omawiać lub bronić transmisji z prezydenckiej konferencji prasowej. Uważam, że bardzo korzystne jest, aby około 20 milionów Amerykanów regularnie uczestniczyło w tych konferencjach, aby obserwować, jeśli mogę tak powiedzieć, wyraziste, inteligentne i kurtuazyjne cechy okazywane... przez waszych waszyngtońskich korespondentów.
Uwagi te nie mają też na celu zbadania właściwego stopnia prywatności, jaki prasa powinna zapewnić prezydentowi i jego rodzinie. Jeśli w ciągu ostatnich kilku miesięcy wasi reporterzy i fotografowie z Białego Domu regularnie uczestniczyli w nabożeństwach kościelnych, to z pewnością nie zaszkodziło im to... Z drugiej strony, zdałem sobie sprawę, że wasz personel i fotografowie z Białego Domu mogą narzekać, że nie korzystają z tych samych "zielonych przywilejów" na lokalnych polach golfowych, co kiedyś. Prawdą jest, że mój poprzednik nie sprzeciwiał się, tak jak ja, zdjęciom swoich umiejętności golfowych w akcji, ale z drugiej strony, nigdy nie "kłaniał się" człowiekowi z Tajnych Służb.
Mój temat dzisiejszego wieczoru jest bardziej podniosły... niepokojący zarówno wydawców, jak i redaktorów. Chcę porozmawiać o naszych wspólnych obowiązkach w obliczu wspólnego wyzwania. Wydarzenia ostatnich tygodni być może przyczyniły się do naświetlenia tego wyzwania dla niektórych, ale rozmiary jego zagrożenia już dawno przekroczyły nasze horyzonty. Bez względu na to, jakie są nasze nadzieje na przyszłość - na zmniejszenie tego zagrożenia lub na życie z nim - nie ma ucieczki ani od powagi, ani od całości tego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa i przetrwania - jest to wyzwanie, które w każdej sferze ludzkiej działalności stawia nas w nieprzewidziany sposób.
To śmiertelne wyzwanie nakłada na nasze społeczeństwo wymagania, które dotyczą bezpośrednio zarówno prasy, jak i prezydenta - dwa wymagania, które mogą wydawać się niemalże sprzeczne w tonie, ale które muszą być pogodzone i spełnione, jeśli mamy sprostać temu narodowemu zagrożeniu. Odnoszę się, po pierwsze, do potrzeby o wiele szerszego informowania opinii publicznej; a po drugie, do potrzeby o wiele szerszej tajemnicy urzędowej.
Prawdą jest jednak, że kiedy znany dyplomata z innego kraju zażądał niedawno, aby nasz Departament Stanu odparł pewne ataki gazet na swojego kolegę, nie było potrzeby, abyśmy odpowiadali, że ta administracja nie jest odpowiedzialna za prasę. Prasa bowiem już wcześniej jasno dała do zrozumienia, że nie jest odpowiedzialna za tę administrację.
Niemniej jednak moim celem na dzisiejszy wieczór nie jest przeprowadzenie zwykłego ataku na tak zwaną prasę jednopartyjną. Wręcz przeciwnie, w ostatnich miesiącach rzadko słyszałem w prasie jakiekolwiek skargi dotyczące uprzedzeń politycznych - z wyjątkiem kilku republikanów.
Nie jest też moim celem, aby dziś wieczorem omawiać lub bronić transmisji z prezydenckiej konferencji prasowej. Uważam, że bardzo korzystne jest, aby około 20 milionów Amerykanów regularnie uczestniczyło w tych konferencjach, aby obserwować, jeśli mogę tak powiedzieć, wyraziste, inteligentne i kurtuazyjne cechy okazywane... przez waszych waszyngtońskich korespondentów.
Uwagi te nie mają też na celu zbadania właściwego stopnia prywatności, jaki prasa powinna zapewnić prezydentowi i jego rodzinie. Jeśli w ciągu ostatnich kilku miesięcy wasi reporterzy i fotografowie z Białego Domu regularnie uczestniczyli w nabożeństwach kościelnych, to z pewnością nie zaszkodziło im to... Z drugiej strony, zdałem sobie sprawę, że wasz personel i fotografowie z Białego Domu mogą narzekać, że nie korzystają z tych samych "zielonych przywilejów" na lokalnych polach golfowych, co kiedyś. Prawdą jest, że mój poprzednik nie sprzeciwiał się, tak jak ja, zdjęciom swoich umiejętności golfowych w akcji, ale z drugiej strony, nigdy nie "kłaniał się" człowiekowi z Tajnych Służb.
Mój temat dzisiejszego wieczoru jest bardziej podniosły... niepokojący zarówno wydawców, jak i redaktorów. Chcę porozmawiać o naszych wspólnych obowiązkach w obliczu wspólnego wyzwania. Wydarzenia ostatnich tygodni być może przyczyniły się do naświetlenia tego wyzwania dla niektórych, ale rozmiary jego zagrożenia już dawno przekroczyły nasze horyzonty. Bez względu na to, jakie są nasze nadzieje na przyszłość - na zmniejszenie tego zagrożenia lub na życie z nim - nie ma ucieczki ani od powagi, ani od całości tego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa i przetrwania - jest to wyzwanie, które w każdej sferze ludzkiej działalności stawia nas w nieprzewidziany sposób.
To śmiertelne wyzwanie nakłada na nasze społeczeństwo wymagania, które dotyczą bezpośrednio zarówno prasy, jak i prezydenta - dwa wymagania, które mogą wydawać się niemalże sprzeczne w tonie, ale które muszą być pogodzone i spełnione, jeśli mamy sprostać temu narodowemu zagrożeniu. Odnoszę się, po pierwsze, do potrzeby o wiele szerszego informowania opinii publicznej; a po drugie, do potrzeby o wiele szerszej tajemnicy urzędowej.
I
Samo słowo "tajemnica" jest odrażające w wolnym i otwartym społeczeństwie; a my jako ludzie jesteśmy z natury i historycznie przeciwni tajnym społeczeństwom, tajnym przysięgą i tajnym procedurom. Już dawno temu zdecydowaliśmy, że niebezpieczeństwa nadmiernego i nieuzasadnionego ukrywania istotnych faktów znacznie przeważają nad niebezpieczeństwami, które są przywoływane dla ich usprawiedliwienia. Nawet dziś nie ma wielkiej wartości w przeciwstawianiu się zagrożeniu ze strony zamkniętego społeczeństwa poprzez naśladowanie jego arbitralnych ograniczeń. Nawet dzisiaj nie ma wielkiej wartości w zapewnianiu przetrwania naszego narodu, jeśli nasze tradycje nie przetrwają z nim. I istnieje bardzo poważne niebezpieczeństwo, że ogłoszona potrzeba zwiększenia bezpieczeństwa zostanie przejęta przez tych, którzy pragną rozszerzyć jego znaczenie do samych granic oficjalnej cenzury i ukrywania.
Na co nie zamierzam pozwolić. I żaden urzędnik mojej administracji, czy to wysokiej czy niskiej rangi, cywilnej czy wojskowej, nie powinien interpretować moich dzisiejszych słów jako pretekstu do cenzurowania wiadomości, tłumienia sprzeciwu, ukrywania naszych błędów lub ukrywania przed prasą i opinią publiczną faktów, które zasługują na to, by je poznać.
Ale proszę każdego wydawcę, każdego redaktora i każdego dziennikarza w kraju o ponowne przeanalizowanie jego własnych standardów i o uznanie charakteru niebezpieczeństwa naszego kraju. W czasie wojny rząd i prasa zwyczajowo łączyły się w wysiłkach, opartych w dużej mierze na samodyscyplinie, aby zapobiec nieautoryzowanemu ujawnieniu faktów wrogowi. W czasach "wyraźnego i istniejącego zagrożenia" sądy orzekły, że nawet uprzywilejowane prawa wynikające z pierwszej poprawki muszą ustąpić przed społeczną potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa narodowego.
Dziś nie została wypowiedziana żadna wojna - i niezależnie od tego, jak zacięta jest walka, może nigdy nie zostać wypowiedziana w tradycyjny sposób. Nasz sposób życia jest atakowany. Ci, którzy robią z siebie naszych wrogów, posuwają się naprzód na całym świecie. Przetrwanie naszych przyjaciół jest w niebezpieczeństwie. A jednak nie ogłoszono żadnej wojny, nie przekroczono żadnych granic, nie wystrzelono żadnych pocisków.
Jeśli prasa czeka na wypowiedzenie wojny, zanim narzuci samodyscyplinę warunków walki, to mogę tylko powiedzieć, że żadna wojna nigdy nie stanowiła większego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa. Jeśli czekacie na stwierdzenie "wyraźnego i obecnego zagrożenia", to mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie było ono bardziej wyraźne, a jego obecność nigdy nie była bardziej bliska.
Wymaga to zmiany perspektywy, zmiany taktyki, zmiany misji - przez rząd, przez ludzi, przez każdego biznesmena, przywódcę związku i gazetę. Na całym świecie sprzeciwiamy się bowiem monolitycznemu i bezwzględnemu spiskowi, który opiera się przede wszystkim na ukrytych środkach poszerzania strefy wpływów - na infiltracji zamiast inwazji, na przewrocie zamiast wyborów, na zastraszaniu zamiast wolnego wyboru, na partyzantach w nocy zamiast na armii w dzień. Jest to system, który wchłonął ogromne zasoby ludzkie i materialne do budowy zwartej, wysoce wydajnej maszyny, łączącej działania wojskowe, dyplomatyczne, wywiadowcze, gospodarcze, naukowe i polityczne.
Jego przygotowania są ukryte, a nie opublikowane. Jego błędy są pogrzebane, a nie nagłaśniane. Jego dysydenci są uciszani, a nie honorowani. Żadne wydatki nie są kwestionowane, żadne plotki nie są drukowane, żadna tajemnica nie jest ujawniana. Prowadzi zimną wojnę, krótko mówiąc, z dyscypliną wojenną, której żadna demokracja nigdy nie miałaby nadziei ani nie chciałaby dorównać.
Niemniej jednak, każda demokracja uznaje niezbędne ograniczenia bezpieczeństwa narodowego - i pozostaje pytanie, czy te ograniczenia muszą być bardziej rygorystycznie przestrzegane, jeśli mamy sprzeciwić się tego rodzaju atakom, jak również jawnej inwazji.
Fakty są takie, że wrogowie tego narodu otwarcie chwalili się zdobywaniem za pośrednictwem naszej gazety informacji, w przeciwnym razie wynajmowaliby agentów do pozyskiwania poprzez kradzież, przekupstwo lub szpiegostwo; że szczegóły dotyczące tajnych przygotowań tego narodu do przeciwdziałania tajnym operacjom wroga były dostępne dla każdego czytelnika gazety, przyjaciela i przeciwnika; że wielkość, siła, lokalizacja i natura naszych sił i broni, a także nasze plany i strategia ich użycia, zostały wyszczególnione w prasie i innych mediach informacyjnych w stopniu wystarczającym, aby zadowolić jakąkolwiek obcą potęgę; i że, przynajmniej w jednym przypadku, opublikowanie szczegółów dotyczących tajnego mechanizmu będącego w naszym posiadaniu wymagało jego zmiany kosztem znacznego czasu i pieniędzy.
Gazety, które drukowały te historie, były lojalne, patriotyczne i o dobrych intencjach. Gdybyśmy byli zaangażowani w otwarte działania wojenne, to z pewnością nie opublikowaliby takich pozycji. Ale przy braku otwartych działań wojennych, uznały one tylko kryteria dziennikarstwa, a nie kryteria bezpieczeństwa narodowego. I moje pytanie dziś wieczorem brzmi, czy nie należy teraz przyjąć dodatkowych kryteriów.
Odpowiedź na to pytanie należy tylko do pana. Żaden urzędnik państwowy nie powinien odpowiadać za pana. Żaden rządowy plan nie powinien narzucać swoich ograniczeń wbrew pańskiej woli. Ale nie spełniłbym swojego obowiązku wobec Narodu, gdybym nie polecił tego problemu waszej uwadze i nalegał na jego przemyślane rozważenie.
Na co nie zamierzam pozwolić. I żaden urzędnik mojej administracji, czy to wysokiej czy niskiej rangi, cywilnej czy wojskowej, nie powinien interpretować moich dzisiejszych słów jako pretekstu do cenzurowania wiadomości, tłumienia sprzeciwu, ukrywania naszych błędów lub ukrywania przed prasą i opinią publiczną faktów, które zasługują na to, by je poznać.
Ale proszę każdego wydawcę, każdego redaktora i każdego dziennikarza w kraju o ponowne przeanalizowanie jego własnych standardów i o uznanie charakteru niebezpieczeństwa naszego kraju. W czasie wojny rząd i prasa zwyczajowo łączyły się w wysiłkach, opartych w dużej mierze na samodyscyplinie, aby zapobiec nieautoryzowanemu ujawnieniu faktów wrogowi. W czasach "wyraźnego i istniejącego zagrożenia" sądy orzekły, że nawet uprzywilejowane prawa wynikające z pierwszej poprawki muszą ustąpić przed społeczną potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa narodowego.
Dziś nie została wypowiedziana żadna wojna - i niezależnie od tego, jak zacięta jest walka, może nigdy nie zostać wypowiedziana w tradycyjny sposób. Nasz sposób życia jest atakowany. Ci, którzy robią z siebie naszych wrogów, posuwają się naprzód na całym świecie. Przetrwanie naszych przyjaciół jest w niebezpieczeństwie. A jednak nie ogłoszono żadnej wojny, nie przekroczono żadnych granic, nie wystrzelono żadnych pocisków.
Jeśli prasa czeka na wypowiedzenie wojny, zanim narzuci samodyscyplinę warunków walki, to mogę tylko powiedzieć, że żadna wojna nigdy nie stanowiła większego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa. Jeśli czekacie na stwierdzenie "wyraźnego i obecnego zagrożenia", to mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie było ono bardziej wyraźne, a jego obecność nigdy nie była bardziej bliska.
Wymaga to zmiany perspektywy, zmiany taktyki, zmiany misji - przez rząd, przez ludzi, przez każdego biznesmena, przywódcę związku i gazetę. Na całym świecie sprzeciwiamy się bowiem monolitycznemu i bezwzględnemu spiskowi, który opiera się przede wszystkim na ukrytych środkach poszerzania strefy wpływów - na infiltracji zamiast inwazji, na przewrocie zamiast wyborów, na zastraszaniu zamiast wolnego wyboru, na partyzantach w nocy zamiast na armii w dzień. Jest to system, który wchłonął ogromne zasoby ludzkie i materialne do budowy zwartej, wysoce wydajnej maszyny, łączącej działania wojskowe, dyplomatyczne, wywiadowcze, gospodarcze, naukowe i polityczne.
Jego przygotowania są ukryte, a nie opublikowane. Jego błędy są pogrzebane, a nie nagłaśniane. Jego dysydenci są uciszani, a nie honorowani. Żadne wydatki nie są kwestionowane, żadne plotki nie są drukowane, żadna tajemnica nie jest ujawniana. Prowadzi zimną wojnę, krótko mówiąc, z dyscypliną wojenną, której żadna demokracja nigdy nie miałaby nadziei ani nie chciałaby dorównać.
Niemniej jednak, każda demokracja uznaje niezbędne ograniczenia bezpieczeństwa narodowego - i pozostaje pytanie, czy te ograniczenia muszą być bardziej rygorystycznie przestrzegane, jeśli mamy sprzeciwić się tego rodzaju atakom, jak również jawnej inwazji.
Fakty są takie, że wrogowie tego narodu otwarcie chwalili się zdobywaniem za pośrednictwem naszej gazety informacji, w przeciwnym razie wynajmowaliby agentów do pozyskiwania poprzez kradzież, przekupstwo lub szpiegostwo; że szczegóły dotyczące tajnych przygotowań tego narodu do przeciwdziałania tajnym operacjom wroga były dostępne dla każdego czytelnika gazety, przyjaciela i przeciwnika; że wielkość, siła, lokalizacja i natura naszych sił i broni, a także nasze plany i strategia ich użycia, zostały wyszczególnione w prasie i innych mediach informacyjnych w stopniu wystarczającym, aby zadowolić jakąkolwiek obcą potęgę; i że, przynajmniej w jednym przypadku, opublikowanie szczegółów dotyczących tajnego mechanizmu będącego w naszym posiadaniu wymagało jego zmiany kosztem znacznego czasu i pieniędzy.
Gazety, które drukowały te historie, były lojalne, patriotyczne i o dobrych intencjach. Gdybyśmy byli zaangażowani w otwarte działania wojenne, to z pewnością nie opublikowaliby takich pozycji. Ale przy braku otwartych działań wojennych, uznały one tylko kryteria dziennikarstwa, a nie kryteria bezpieczeństwa narodowego. I moje pytanie dziś wieczorem brzmi, czy nie należy teraz przyjąć dodatkowych kryteriów.
Odpowiedź na to pytanie należy tylko do pana. Żaden urzędnik państwowy nie powinien odpowiadać za pana. Żaden rządowy plan nie powinien narzucać swoich ograniczeń wbrew pańskiej woli. Ale nie spełniłbym swojego obowiązku wobec Narodu, gdybym nie polecił tego problemu waszej uwadze i nalegał na jego przemyślane rozważenie.
Przy wielu wcześniejszych okazjach mówiłem - i wasze gazety mówiły - że są czasy, które odwołują się do poczucia poświęcenia i samodyscypliny każdego obywatela. Wzywają one każdego obywatela do rozważenia jego praw i wygody w stosunku do jego zobowiązań wobec dobra narodowego. Nie mogę teraz uwierzyć, że ci obywatele, którzy służą w biznesie gazetowym, uważają się za zwolnionych z tego apelu.
Nie mam zamiaru ustanawiać nowego Biura Informacji Wojennej, które miałoby zarządzać przepływem wiadomości. Nie proponuję żadnych nowych form cenzury ani nowych rodzajów klasyfikacji bezpieczeństwa. Nie mam łatwej odpowiedzi na postawiony przeze mnie dylemat i nie starałbym się go narzucić, gdybym go miał. Ale proszę przedstawicieli zawodu dziennikarza i przemysłu w tym kraju o ponowne przeanalizowanie swoich własnych zobowiązań - o rozważenie stopnia i charakteru obecnego zagrożenia - i o zwrócenie uwagi na obowiązek samokontroli, jaki to zagrożenie nakłada na nas wszystkich.
Każda gazeta zadaje sobie teraz pytanie, w odniesieniu do każdej historii: "Czy to news?" Wszystko co sugeruję, to dodanie pytania: "Czy jest to w interesie narodowym?" I mam nadzieję, że każda grupa w Ameryce - związki zawodowe i biznesmeni oraz urzędnicy państwowi na każdym szczeblu - zadadzą to samo pytanie o swoje starania i poddadzą swoje działania tej samej surowej próbie.
I jeśli prasa amerykańska rozważy i zaleci dobrowolne podjęcie określonych nowych kroków lub mechanizmów, mogę Państwa zapewnić, że ta administracja będzie w pełni współpracować z tymi zaleceniami.
Być może nie będzie żadnych zaleceń. Być może nie ma żadnej odpowiedzi na dylemat, przed którym stoi wolne, otwarte społeczeństwo w zimnej i tajnej wojnie. W czasach pokoju każda dyskusja na ten temat i każde działanie, które z niej wynika, jest zarówno bolesne, jak i bezprecedensowe. Ale jest to czas pokoju i niebezpieczeństwa, który nie ma precedensu w historii.
Nie mam zamiaru ustanawiać nowego Biura Informacji Wojennej, które miałoby zarządzać przepływem wiadomości. Nie proponuję żadnych nowych form cenzury ani nowych rodzajów klasyfikacji bezpieczeństwa. Nie mam łatwej odpowiedzi na postawiony przeze mnie dylemat i nie starałbym się go narzucić, gdybym go miał. Ale proszę przedstawicieli zawodu dziennikarza i przemysłu w tym kraju o ponowne przeanalizowanie swoich własnych zobowiązań - o rozważenie stopnia i charakteru obecnego zagrożenia - i o zwrócenie uwagi na obowiązek samokontroli, jaki to zagrożenie nakłada na nas wszystkich.
Każda gazeta zadaje sobie teraz pytanie, w odniesieniu do każdej historii: "Czy to news?" Wszystko co sugeruję, to dodanie pytania: "Czy jest to w interesie narodowym?" I mam nadzieję, że każda grupa w Ameryce - związki zawodowe i biznesmeni oraz urzędnicy państwowi na każdym szczeblu - zadadzą to samo pytanie o swoje starania i poddadzą swoje działania tej samej surowej próbie.
I jeśli prasa amerykańska rozważy i zaleci dobrowolne podjęcie określonych nowych kroków lub mechanizmów, mogę Państwa zapewnić, że ta administracja będzie w pełni współpracować z tymi zaleceniami.
Być może nie będzie żadnych zaleceń. Być może nie ma żadnej odpowiedzi na dylemat, przed którym stoi wolne, otwarte społeczeństwo w zimnej i tajnej wojnie. W czasach pokoju każda dyskusja na ten temat i każde działanie, które z niej wynika, jest zarówno bolesne, jak i bezprecedensowe. Ale jest to czas pokoju i niebezpieczeństwa, który nie ma precedensu w historii.
II
To bezprecedensowy charakter tego wyzwania, który rodzi również państwa drugi obowiązek - i obowiązek, który podzielam. I to jest nasz obowiązek informowania i ostrzegania narodu amerykańskiego - upewnienia się, że posiada on wszystkie fakty, których potrzebuje, a także zrozumienia ich - niebezpieczeństwa, perspektywy, cele naszego programu i wybory, przed którymi stoimy.
Żaden prezydent nie powinien obawiać się publicznej kontroli nad swoim programem. Z tej kontroli wynika bowiem zrozumienie, a z tego zrozumienia - wsparcie. Nie proszę waszych gazet o poparcie mnie przez cały czas na stronie redakcyjnej - to jeszcze nie jest Utopia... Ale proszę was o pomoc w realizacji ogromnego zadania, jakim jest informowanie i ostrzeganie narodu amerykańskiego. Mam bowiem pełne zaufanie do odzewu i poświęcenia naszych obywateli, kiedy tylko są w pełni poinformowani.
Nie tylko nie mogłem stłumić kontrowersji wśród waszych czytelników, ale również przyjmuję to z zadowoleniem. Ta administracja zamierza być szczera w sprawie swoich błędów, ponieważ, jak powiedział pewien mądry człowiek, "Błąd nie staje się błędem, dopóki nie odmówisz jego naprawienia." Zamierzamy przyjąć na siebie pełną odpowiedzialność za nasze błędy i oczekujemy, że wskażecie nam je, gdy je przeoczymy.
Bez debaty, bez krytyki, żadna administracja nie może odnieść sukcesu - i żadna republika nie może przetrwać. Dlatego też ateński prawodawca solon uznał za przestępstwo obywatela, by uchylić się od kontrowersji. I właśnie dlatego nasza prasa była chroniona przez Pierwszą Poprawkę - jedyny biznes w Ameryce specjalnie chroniony przez Konstytucję - nie po to, by bawić się i zabawiać, nie po to, by podkreślać banalne i sentymentalne, nie po to, by "dać społeczeństwu to, czego chce" - ale by informować, budzić, zastanawiać się, przedstawiać nasze niebezpieczeństwa i możliwości, wskazywać na nasze kryzysy i nasze wybory, by prowadzić, kształtować, edukować, a czasem nawet złościć opinię publiczną.
Oznacza to większe zainteresowanie i analizę wiadomości międzynarodowych - bo nie są one już odległe i obce, ale bliskie i lokalne. Oznacza to większą uwagę poświęconą lepszemu zrozumieniu wiadomości, a także ich lepszemu przekazowi. I wreszcie, oznacza to, że rząd, na wszystkich szczeblach, musi wywiązać się ze swojego obowiązku dostarczania Państwu jak najpełniejszych informacji poza wspomnianymi wcześniej bardzo wąskimi granicami - a administracja ta ma zamiar wywiązać się z tego obowiązku w stopniu, do którego nigdy wcześniej nie zbliżył się żaden naród na świecie.
Żaden prezydent nie powinien obawiać się publicznej kontroli nad swoim programem. Z tej kontroli wynika bowiem zrozumienie, a z tego zrozumienia - wsparcie. Nie proszę waszych gazet o poparcie mnie przez cały czas na stronie redakcyjnej - to jeszcze nie jest Utopia... Ale proszę was o pomoc w realizacji ogromnego zadania, jakim jest informowanie i ostrzeganie narodu amerykańskiego. Mam bowiem pełne zaufanie do odzewu i poświęcenia naszych obywateli, kiedy tylko są w pełni poinformowani.
Nie tylko nie mogłem stłumić kontrowersji wśród waszych czytelników, ale również przyjmuję to z zadowoleniem. Ta administracja zamierza być szczera w sprawie swoich błędów, ponieważ, jak powiedział pewien mądry człowiek, "Błąd nie staje się błędem, dopóki nie odmówisz jego naprawienia." Zamierzamy przyjąć na siebie pełną odpowiedzialność za nasze błędy i oczekujemy, że wskażecie nam je, gdy je przeoczymy.
Bez debaty, bez krytyki, żadna administracja nie może odnieść sukcesu - i żadna republika nie może przetrwać. Dlatego też ateński prawodawca solon uznał za przestępstwo obywatela, by uchylić się od kontrowersji. I właśnie dlatego nasza prasa była chroniona przez Pierwszą Poprawkę - jedyny biznes w Ameryce specjalnie chroniony przez Konstytucję - nie po to, by bawić się i zabawiać, nie po to, by podkreślać banalne i sentymentalne, nie po to, by "dać społeczeństwu to, czego chce" - ale by informować, budzić, zastanawiać się, przedstawiać nasze niebezpieczeństwa i możliwości, wskazywać na nasze kryzysy i nasze wybory, by prowadzić, kształtować, edukować, a czasem nawet złościć opinię publiczną.
Oznacza to większe zainteresowanie i analizę wiadomości międzynarodowych - bo nie są one już odległe i obce, ale bliskie i lokalne. Oznacza to większą uwagę poświęconą lepszemu zrozumieniu wiadomości, a także ich lepszemu przekazowi. I wreszcie, oznacza to, że rząd, na wszystkich szczeblach, musi wywiązać się ze swojego obowiązku dostarczania Państwu jak najpełniejszych informacji poza wspomnianymi wcześniej bardzo wąskimi granicami - a administracja ta ma zamiar wywiązać się z tego obowiązku w stopniu, do którego nigdy wcześniej nie zbliżył się żaden naród na świecie.
III
Na początku XVII wieku Francis Bacon wspomniał o trzech ostatnich wynalazkach, które już zmieniły świat: kompasie, prochu strzelniczym i prasie drukarskiej. Teraz więzi między narodami, które najpierw powstały dzięki kompasowi, uczyniły z nas wszystkich obywateli jednego świata, nadzieje i zagrożenia jednych stają się nadziejami i zagrożeniami wszystkich. W tym jednym świecie dążenie do wspólnego życia, ewolucja prochu strzelniczego do jego ostatecznej granicy, ostrzegła ludzkość przed straszliwymi konsekwencjami porażki.
I tak właśnie wobec prasy drukarskiej - rejestratora ludzkich czynów, strażnika jego sumienia, kuriera jego wiadomości - szukamy siły i pomocy, pewni, że z waszą pomocą człowiek będzie zawsze taki, jaki się urodził: wolny i niezależny.
I tak właśnie wobec prasy drukarskiej - rejestratora ludzkich czynów, strażnika jego sumienia, kuriera jego wiadomości - szukamy siły i pomocy, pewni, że z waszą pomocą człowiek będzie zawsze taki, jaki się urodził: wolny i niezależny.
Byliśmy na początku lat 60-tych, a JFK poinformował obywatela amerykańskiego o zagrożeniach związanych z cenzurą w prasie, brakiem etyki i jej niekonsekwencją, jako że jest ona jednocześnie narzędziem dezinformacji dla społeczeństwa i daje przewagę wrogowi. Mówi też o tajnej wojnie, której nigdy nie ogłoszono, ale która istniała. Stan przejrzystego rządzenia, otwartego na ludność, oraz znaczenie aktywnej współpracy obywatela z jego krytycznym myśleniem, ponieważ jest to część jego praw, wolności i obowiązków. Fizyczne, kulturowe i językowe różnice i rozbieżności nie sprawiają, że jesteśmy sobie bardziej obcy, gdy świat jest domem dla wszystkich, a naszym łącznikiem jest komunikacja.
Noszenie maski czy knebla to absolutnie to samo, ponieważ żaden z nich nie chroni przed wirusami, tylko ilustruje Twoją ograniczoną wolność słowa i myśli. |
JFK ostrzegał nas przed tym wszystkim... 59 lat temu. Po tym czasie to, co osiągnęliśmy, to być może w przenośni, maska na twarzy - synonim knebla - by zakryć usta. To podczas gdy trwa cicha wojna. Ale to nie tylko rzadkie minerały Ziemi, ani podbój terytoriów. Teraz wróg chce mieć absolutną kontrolę nad naszymi umysłami.
Oby przyszłe pokolenia nigdy nie musiały żyć w piekle, przez które przeszliśmy!
~ Siły Uniwersalne
Odnośniki:
~ Address - "The President and the Press", Bureau of Advertising, American Newspaper Publishers Association, 27 kwietnia 1961:
https://www.jfklibrary.org/asset-viewer/archives/JFKPOF/034/JFKPOF-034-021
~ Audio version - "The President and the Press," Before The American Newspaper Publishers Association, 27 kwietnia 1961:
https://www.jfklibrary.org/asset-viewer/archives/JFKWHA/1961/JFKWHA-025-001/JFKWHA-025-001
[Zwrotka 1]
To był ciemny dzień w Dallas, listopad '63
Dzień, który będzie trwał w niesławie
Prezydent Kennedy był na fali
Dobry dzień by żyć i dobry dzień by zginąć
Prowadzony na rzeź jak ofiarny baranek
Powiedział: „Chwileczkę, chłopcy, wiecie kim jestem?”
„Oczywiście, że wiemy, wiemy kim jesteś!”
Potem rozsadzili mu głowę, gdy wciąż był w samochodzie
Zestrzelony jak pies w biały dzień
To była kwestia czasu, a czas był odpowiedni
Masz niespłacone długi, przyszliśmy je odebrać
Zabijemy cię nienawiścią, bez żadnego szacunku
Kpimy sobie z ciebie i szokujemy, i robimy to prosto w twoją twarz
Mamy już kogoś, kto zajmie twoje miejsce
W dniu, w którym rozsadzili mózgi króla
Tysiące obserwowały, nikt nic nie widział
Stało się to tak szybko, tak szybko, z zaskoczenia
Tuż przed oczami wszystkich
Największa pod słońcem magiczna sztuczka w historii
Perfekcyjnie wykonana, umiejętnie zakończona
Wolfman, o Wolfman, o Wolfman, wyj
Rub-a-dub-dub, to najbardziej obrzydliwe morderstwo
[Zwrotka 2]
Uspokójcie się, małe dzieci, zrozumiecie
Nadchodzą Beatlesi, będą trzymać cię za rękę
Zjedź po balustradzie i idź po płaszcz
Prom przepływa Mersey i zmierza do przepływu
Nadchodzi troje włóczęgów, wszyscy ubrani w szmaty
Podnieś kawałki i opuść flagi
Jadę do Woodstock, to epoka Wodnika
Potem pójdę do Altamont i usiądę przy scenie
Wysuń głowę przez okno, niech dobre czasy płyną
Za Grassy Knoll odbywa się impreza
Ułóż cegły w stosy, zalej cementem
Panie Prezydencie, nie mów, że Dallas cię nie kocha
Umieść stopę w zbiorniku, a następnie nadepnij na gaz
Spróbuj dostać się do potrójnego podziemnego przejścia
Czarnoskóry piosenkarz, biały klaun
Lepiej nie pokazuj twarzy po zachodzie słońca
W dzielnicy czerwonych latarni mają policjanta na rachunku
Życie w koszmarze na Elm Street
Kiedy jesteś na Deep Ellum, włóż pieniądze do buta
Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla Ciebie
Gotówka na beczce, pieniądze na spalenie
Dealey Plaza, skręć w lewo
Schodzę na skrzyżowanie, złapię samochód
Miejsce śmierci wiary, nadziei i miłości
Zastrzel go, gdy biegnie, chłopcze, zastrzel go, póki możesz
Sprawdź, czy możesz zastrzelić niewidzialnego mężczyznę
Do widzenia, Charlie! Do widzenia, wujku Sam!
Szczerze mówiąc, Panno Scarlett, nie obchodzi mnie to
Jaka jest prawda i gdzie się podziała?
Zapytaj Oswalda i Ruby, oni powinni wiedzieć
„Zamknij się,” powiedziała stara mądra sowa
Biznes to biznes, a to najbardziej obrzydliwe morderstwo
[Zwrotka 3]
Tommy, słyszysz mnie? Jestem Acid Queen
Jadę długą, czarną limuzyną Lincoln
Jeżdżę na tylnym siedzeniu obok mojej żony
Udaliśmy się prosto do zaświatów
Pochylam się w lewo, mam głowę na jej kolanach
Trzymaj się, wpadłem w jakąś pułapkę
Gdzie nie pytamy o dwadzieścia pięć centów i ich nie dajemy
Jesteśmy dokładnie ulicę, od ulicy, w której mieszkasz
Okaleczyli jego ciało i wyjęli mu mózg
Co jeszcze mogą zrobić? Rzucili się na bólu
Ale jego duszy nie było tam, gdzie powinna być
Przez ostatnie pięćdziesiąt lat szukali tego
Wolność, och wolność, wolność nade mną
Nie chcę nic mówić, proszę pana, ale tylko martwi ludzie są wolni
Wyślij mi trochę miłości, a potem nie kłam
Wrzuć pistolet do rynny i idź dalej
Obudź się, mała Susie, chodźmy na przejażdżkę
Przekrocz Trinity River, zachowajmy nadzieję przy życiu
Włącz radio, nie dotykaj pokręteł
Szpital Parkland, jeszcze tylko sześć mil
Panno Lizzy, sprawiasz, że kręci mi się w głowie, napełniłaś mnie ołowiem
Twoja magiczna kula trafiła do mojej głowy
Jestem po prostu frajerem jak Patsy Cline
Nigdy nie strzelaj do nikogo z przodu lub z tyłu
Mam krew w oku, mam krew w uchu
Nigdy nie dotrę do nowej granicy
Film Zaprudera, który widziałem poprzedniej nocy
Widziałem to trzydzieści trzy razy, może więcej
Jest wstrętny i kłamliwy, okrutny i podły
Najbrzydsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałeś
Zabili go raz i zabili go drugi raz
Zabił go jak ludzką ofiarę
W dniu, w którym go zabili, ktoś powiedział do mnie: „Synu
Epoka Antychrysta dopiero się rozpoczęła”
Air Force One nadchodzi przez bramę
Johnson zaprzysiągł o 2:38
Daj mi znać, kiedy zdecydujesz się rzucić ręcznik
Tak to jest, to najbardziej obrzydliwe morderstwo
[Zwrotka 4]
Co nowego, kotku? Co powiedziałem
Powiedziałem, że dusza narodu została oderwana
I zaczyna się powoli psuć
I że minęło trzydzieści sześć godzin od Dnia Sądu
Wolfman Jack, mówi językami
Ciągle krzyczy
Zagraj mi piosenkę, panie Wolfman Jack
Zagraj dla mnie w moim długim Cadillacu
Graj mi, że „tylko dobro umiera młodo”
Zabierz mnie do miejsca, w którym wisiał Tom Dooley
Zagraj w „St. James Infirmary” i Court of King James
Jeśli chcesz pamiętać, lepiej zanotuj imiona
Zagraj też Ettę James, zagraj „Rather Go Blind”
Graj dla człowieka z telepatycznym umysłem
Zagraj w John Lee Hooker, zagraj „Scratch My Back”
Zagraj to dla właściciela klubu ze striptizem o imieniu Jack
Gitara Slim schodzi powoli
Zagraj dla mnie i dla Marilyn Monroe
[Zwrotka 5]
Zagraj „Please Don't Let Me Be Misunderstood”
Zagraj dla Pierwszej Damy, ona nie czuje się dobrze
Zagraj Dona Henleya, zagraj Glenna Freya
Doprowadź to do końca i odpuść
Zagraj też Carla Wilsona
Patrząc daleko, daleko w dół Gower Avenue
Zagraj „Tragedy”, zagraj „Twilight Time”
Zabierz mnie z powrotem do Tulsa w miejsce zbrodni
Zagraj kolejną i „Another One Bites the Dust”
Zagraj „The Old Rugged Cross” i „In God We Trust”
Jedź na różowym koniu tą długą, samotną drogą
Stań tam i poczekaj, aż głowa mu eksploduje
Zagraj „Mystery Train” dla Pana Mystery
Człowiek, który upadł martwy jak drzewo pozbawione korzeni
Zagraj dla wielebnego, zagraj dla pastora
Zagraj dla psa, który nie ma pana
Graj Oscar Peterson, graj Stan Getz
Zagraj „Blue Sky”, zagraj Dickey Betts
Graj Art Pepper, Thelonious Monk
Charlie Parker i wszystkie te śmieci
Wszystkie te śmieci i „All That Jazz”
Zagraj w coś dla Birdman of Alcatraz
Zagraj Buster Keaton, zagraj Harold Lloyd
Zagraj Bugsy Siegel, zagraj Pretty Boy Floyd
Graj liczbami, graj szanse
Zagraj „Cry Me a River” dla Pana bogów
Zagraj numer dziewięć, zagraj numer sześć
Zagraj Lindsey i Stevie Nicks
Zagraj Nat King Cole, zagraj „Nature Boy”
Zagraj „Down in the Boondocks” dla Terry'ego Malloy'a
Zagraj „It Happened One Night” i „One Night of Sin”
Dwanaście milionów dusz nasłuchuje
Zagraj „Merchant of Venice”, zagraj „Merchants of Death”
Zagraj utwór „Stella by Starlight” dla Lady Macbeth
Nie martw się, panie prezydencie, pomoc jest w drodze
Wasi bracia nadchodzą, będzie piekło do zapłaty
Bracia Jacy bracia Co to jest o piekle?
Powiedz im: „Czekamy, idźmy dalej”, my też je zdobędziemy
Love Field to miejsce, gdzie wylądował jego samolot
Ale nigdy nie oderwał się od ziemi
Było to trudne do naśladowania, nie ma sobie równych
Zabili go na ołtarzu wschodzącego słońca
Zagraj dla mnie „Misty” i „That Old Devil Moon”
Zagraj „Anything Goes” i „Memphis in June”
Zagraj „Lonely at the Top” i „Lonely Are the Brave”
Zagraj niego, bo Houdini kręci się w grobie
Zagraj Jelly Roll Morton, zagraj „Lucille”
Zagraj „Deep in a Dream” i „Driving Wheel”
Zagraj „Moonlight Sonata” fis-dur
I „Klucz do autostrady” dla króla na harfie
Zagraj „Marching Through Georgia” i „Dumbarton's Drums”
Graj w ciemność, a śmierć nadejdzie, gdy nadejdzie
Zagraj „Love Me or Leave Me” w wykonaniu wielkiego Buda Powella
Zagraj „The Blood-Stained Banner”, zagraj w „Murder Most Foul”
Komentarze
Prześlij komentarz